BEL CANTO
Radiant Green
26.04.2024
Ocena:
★★★★★★★★★★
autor:
Kamil Krukowski
Długo czekaliśmy na ten powrót. Po dwudziestu dwóch latach przerwy, Bel Canto znowu wkroczyło na muzyczną scenę! Oczekiwania związane z duetem Anelli Drecker i Nilsa Johansena wzrosły szczególnie po wydaniu dwóch solowych albumów przez niezwykłą wokalistkę. Efektem ich ponownego połączenia sił jest niezwykle subtelny i dojrzały album zatytułowany "Radiant Green", który w zdecydowany sposób stawia czoła wyzwaniu, jakie niesie ze sobą wznowienie kariery po tak długiej przerwie - zarówno pod względem jakości czysto muzycznej, jak i emocjonalnego ładunku, bez którego muzyka Bel Canto nie byłaby tak wielka.
Nowe dzieło norweskiego zespołu, zatytułowane "Radiant Green", nie zaskakuje słuchaczy nowatorskimi pomysłami, lecz raczej przypomina o ich wyjątkowym stylu. Na próżno szukać tutaj eksperymentów, co z resztą stanowi jeden z największych atutów albumu. Wierni fani łatwo odnajdą w nim znane i lubiane elementy brzmienia zespołu, szczególnie w interpretacji Anelli Drecker, której wokal zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan, nie tracąc ani na moment swej intensywności. Dodam tylko, że ta wokalistka należy do grona moich trzech ulubionych niewieścich głosów obok Lisy Gerrard i Elizabeth Fraser z Cocteau Twins.
Album składa się z dziesięciu starannie skomponowanych utworów, w których dominują subtelne, oniryczne dźwięki. Każdy z nich ma swój unikalny klimat, wprowadzający słuchacza w refleksyjny, pełen nadziei świat niemal pozbawiony odcieni szarości. "Radiant Green" to nie tylko powrót do korzeni i tradycji zespołu, ale też spojrzenie na teraźniejszość i przyszłość. Nowy krążek jest doskonałą okazją dla nieco młodszych słuchaczy, by odkryć prawdziwie niebanalną, chwytającą za serce muzykę. Choć może nie jest wolny od pewnych wad, nie można mu odmówić tego, iż emanuje czystym pięknem, które skutecznie przyciąga uwagę i mocno inspiruje. To prawdziwa intymna ballada, która zmusza do refleksji.
Nowy album Bel Canto otwiera utwór "Grass Mint Crisp", który wprowadza słuchacza w spokojny, niemal medytacyjny nastrój. Już pierwsze akty tego artystycznego dzieła zapowiadają coś wyjątkowego, otwierając nam drzwi do innego, muzycznego wymiaru stworzonego przez norweski duet, o który tak długo zabiegaliśmy. Na szczególną uwagę zasługuje Erlkönig, czyli utwór nawiązujący do niezwykłej ballady Johana Wolfganga von Goethego pod tytułem "Król Olch". Przypomnijmy, że dzieło wybitnego niemieckiego poety opowiada historię ojca z synkiem pędzącego konno przez las wieczorową porą.
Trudno przejść obojętnie obok takich wytrawnych kompozycji jak "Lifeworld" i "Lake Ice", w których wpływy rodem z wytwórni 4AD są ewidentnie odczuwalne. "Radiant Green" raczej pozbawiony jest przebojowości, jednak jeśli miałbym wymienić utwór, który nawiązywałby do czasów bestsellerowego "Shimmering, Warm & Bright", bez wahania wskazałbym na "Can of Worms". Z kolei fragmentami muzycznego dzieła, które absolutnie zawładnęły moją duszą, do których wracam najchętniej i najczęściej są zdejmujące z nas wszelakie ograniczenia jakie niesie ze sobą realizm -"Prince of Insecuria" oraz "Virginia", czyli dojrzały owoc naturalnej wokalnej współpracy.
Tak więc "piękny śpiew" znów wkroczył na światową muzyczną scenę z właściwą sobie elegancją i gracją. Nowe Bel Canto z całą pewnością zadowoli zarówno długoletnich fanów jak i nowych słuchaczy poszukujących unikalnych, nostalgicznych brzmień. "Radiant Green" to wyjątkowa, sentymentalna muzyczna podróż przez znane i nieznane dźwięki, które wpływają na nasze postrzeganie świata. Norweski duet przypomina nam, że prawdziwa muzyka niesie emocje, które na zawsze zostają w pamięci.