MARIUSZ DUDA
Lockdown Spaces
26.06.2020
Ocena:
★★★★★★★★★★
autorka:
Aleksandra Wojcińska
blog autorki:
https://miedzyuchemamozgiem.blogspot.com/
Wszyscy lubimy niespodzianki. Gdy je otrzymujemy, na duszy robi się cieplej, na ustach pojawia się uśmiech, serce wypełnia radość. No dobrze, dzieje się tak pod jednym warunkiem, gdy te zaskoczenia są pozytywne. Przez kilka ostatnich miesięcy było jednak trochę inaczej... Miały być spotkania z fanami, koncerty, tymczasem wszyscy ugrzęźli w domach z wiadomego powodu.
Ten czas stał się idealną okazją do zwolnienia, zatrzymania się, refleksji i takiego pełnego odpoczynku. Wielu artystów wykorzystało go do pracy nad projektami, na które być może wcześniej brakowało czasu, na nowe pomysły, inspiracje. Chcąc jakoś zrekompensować fanom i sobie brak możliwości spotkań zaczęli organizować spotkania online, a niektórzy postanowili wydać nieplanowane wcześniej płyty. Oto jeszcze jeden z takich przykładów.
Mariusz Duda nie znosi próżni i nie może usiedzieć w miejscu nie działając artystycznie. Gdy Riverside miał przymusową przerwę, koncepcja nagrań na nowy album Lunatic Soul została opracowana i zaplanowana wydawniczo na październik, a muzyk już wystarczająco odpoczął i spędził czas z najbliższymi, zabrał się za nowy projekt solowy, do którego zbierał się od dłuższego czasu. Początkowo kilka nagrań sygnowanych jego imieniem i nazwiskiem i utrzymanych w klimatach balladowo-akustycznych miało ukazywać się w tak zwanym międzyczasie (niedawno poznaliśmy urokliwy i sentymentalny "Thoughts Of A Dying Memory"), a później znaleźć na wspólnej płycie. Okazało się jednak, że powstał pełen album.
Skomponowany został w domu, w czasie wirusowego szaleństwa, siłą rzeczy odnosi się więc do obecnej sytuacji na świecie. Jest zupełnie inny, niż można się było spodziewać - mroczny, minimalistyczny, a miejscami eksperymentalny. Bardzo kameralny, osobisty i bezpośredni. Muzycznie i koncepcyjnie wpisałby się z powodzeniem w jeden z etapów Cyklu Życia i Śmierci realizowanego przez Mariusza w ramach Lunatic Soul, ewentualnie kolejną porcję "Night Sessions", jednak autor założył sobie, że będzie to odrębna muzyczna historia.
"Lockdown Spaces" to zbiór improwizowanych pejzaży i krótkich form, składających się na nieco ponad półgodzinną opowieść o upływie czasu w zamknięciu, gdy jest się pozbawionym tego, do czego się przywykło, zmuszonym zostać w domu. To taki czarno-biały reportaż z izolacji, bardzo sugestywny, świetnie brzmiący po zmroku, skłaniający do refleksji.
Zbudowany jest z elektronicznych fragmentów, poszatkowanych i poskładanych na nowo z dodatkiem pogłosów, zgrzytów, szmerów, szumów i wokaliz. Brzmi to tajemniczo, klimatycznie, pięknie, a jednocześnie chłodno, oszczędnie. Wokal pełni tu rolę instrumentu towarzyszącego, jest dodatkiem, a Mariusz częściej wykorzystuje mrożące krew w żyłach szepty niż swój czysty głos, tak dobrze sprawdzający się w riverside\'owych i lunatycznych balladach. Prym wiodą różne odcienie klawiszy i elektroniczna perkusja. Nie od dziś wiadomo jednak, że w prostocie jest największa siła, a przerost formy nad treścią może bardziej zaszkodzić muzyce, niż jej pomóc.
To pomost między tym, co znane i lubiane w solowej twórczości Dudy, a czymś zupełnie nowym, bo takiej w pełni elektronicznej płyty jeszcze nie było. Jak zawsze w przypadku kompozycji Mariusza wszystko jest perfekcyjnie dopracowane, nastrój budowany jest stopniowo i konsekwentnie i poszczególne elementy układają się w spójną całość. Niepokój, niepewność jutra, lęk przed nieznanym, zniechęcenie, stres, przerażenie z drugiej zaś strony spokój i relaks, chwila wyciszenia, refleksja - takie uczucia towarzyszyły wielu osobom podczas przymusowej domowej izolacji, a dźwięki zawarte na "Lockdown Spaces" fantastycznie je podkreślają, zręcznie balansując pomiędzy tymi kontrastami.
Mrok i tajemniczość zderzają się z domową atmosferą. To taki bezpieczny eksperyment, którego świetnie się słucha. Ta muzyka się nie nudzi, a z każdym kolejnym odsłuchem porusza inne struny w duszy, odsłaniając nowe tajemnice. Mimo że jest chwilami bardzo niepokojąca, to niesie ze sobą promyk nadziei na lepsze jutro, na to, że wszystko wkrótce wróci do normalnego trybu. Być może się mylę, ale myślę, że taki cel towarzyszył artyście podczas nagrań.
Na swojej pierwszej imiennej płycie Mariusz Duda udowadnia, że jest kreatywnym, poszukującym artystą, uwielbiającym zaskakiwać fanów, a jednocześnie doskonałym obserwatorem rzeczywistości, potrafiącym trafnie przekazywać emocje towarzyszące wielu ludziom. "Lockdown Spaces" to fantastyczna niespodzianka, która z pewnością ucieszy niejednego sympatyka Mariuszowej twórczości i pozwoli mu przetrwać trudny wirusowy czas dzięki nowej porcji ulubionej muzyki.
(blog autorki: https://miedzyuchemamozgiem.blogspot.com)