Rockserwis.fm
Matecznik dźwięków niebanalnych
Przed chwilą
Za chwilę
Zaloguj się
O nas
Jak słuchać radia
Ramówka
Audycje
Ludzie
Co było grane
Podcasty
Gadżety
Wesprzyj nas
Wydarzenia
Koncerty
Recenzje
Relacje
Galerie

TAYLOR HAWKINS & THE COATTAIL RIDERS

Get the Money

8.11.2019

Ocena:

autor:
Jakub „Bizon” Michalski

blog autora:

https://muzycznyzbawicielswiata.blogspot.com/

Taylor Hawkins ma na co dzień sporo roboty w Foo Fighters, ale ponieważ nie jest to formacja wypuszczająca płyty co kilkanaście miesięcy, udaje mu się nagrywać i koncertować na boku. Może i kolejne albumy formacji Taylor Hawkins & the Coattail Riders też nie ukazują się przesadnie często, ale na tyle, by fani jednak o tym pobocznym projekcie nie zapomnieli. Pomagają w tym liczni, sławni goście pojawiający się na najnowszym krążku zespołu. No tak, dobra muzyka też nie przeszkadza.

Obok Hawkinsa zdecydowanie najbardziej znanym nazwiskiem w obecnym składzie formacji jest Chris Chaney -- basista Jane's Addiction. Trudno więc nazwać Coattail Riders supergrupą. Ale kiedy spojrzymy na wspomnianą już listę gości, robi się naprawdę interesująco. Hawkins ma pokaźne grono sławnych przyjaciół i nie waha się ich użyć. Krążek zawiera dziesięć niezbyt rozbudowanych utworów, trwających razem około 40 minut. Płytę udanie rozpoczyna klimatyczne, fajnie rozwijające się, choć może momentami nieco chaotyczne Crossed the Line, które zresztą album promowało. A gościnnie pojawiają się tu Dave Grohl (którego można się było spodziewać) oraz obecny wokalista Yes -- Jon Davison (to już raczej niespodzianka). Dynamiczne numery zresztą dominują na tej płycie, co nie jest wielkim zaskoczeniem. You're No Good at Life No More z Grohlem to kolejny dynamiczny, prosty numer, który wpada w ucho. Chyba jeszcze bardziej chwytliwy jest Queen of the Clowns z Markiem Kingiem z Level 42. Dokładnie czegoś takiego spodziewałem się po tej płycie -- numerów w gruncie rzeczy w stylu Foo Fighters, choć zrobionych może z nieco mniejszym rozmachem i przy siłą rzeczy nieco skromniejszej aranżacji. Przebojowości nie brakuje też w glamrockowym Middle Child ani w Kiss the Ring -- jedynym numerze nagranym bez gości. Tu znowu mamy do czynienia z niemal glamrockową przebojowością. Solidne rockowe granie zespół serwuje też w zamykającym album Shapes of Things, w którym pojawiają się m.in. Pat Smear, Steve Jones i śpiewający w tym kawałku Roger Taylor. Muzycy Sex Pistols i Queen w jednym utworze? 42 lata temu byłoby to nie do pomyślenia, ale to w końcu Taylor był propagatorem punka w Queen (wystarczy posłuchać Sheet Heart Attack). Jeszcze zabawniej robi się, gdy zdamy sobie sprawę, że na jednej płycie pojawiają się muzycy Sex Pistols i Yes -- zespołu reprezentującego wszystko to, czym punkowcy najbardziej w muzyce gardzili.

Pisałem, że dominują numery szybkie i dynamiczne, co nie znaczy, że innych klimatów tu nie uświadczymy. Przyjemnie, nieco spokojniej, choć zdecydowanie na rockowo buja Don't Look at Me This Way z gościnnym udziałem członków Rock and Roll Hall of Fame -- Duffa McKagana z Gunsów i Nancy Wilson z Heart. Mocno, ale znacznie wolniej, a co za tym idzie w pewnym sensie potężniej jest w krótkim I Really Blew It, w którym obok Grohla słyszymy Perry'ego Farrella z Jane's Addiction. W numerze tytułowym, w którym pojawiają się Joe Walsh, Chrissie Hynde i ponownie Duff, mamy niespodziewanie trochę klimatów zahaczających o reggae, choć wciąż z brzmieniem rockowym. Warto też wspomnieć o C U in Hell, w którym pojawia się LeAnn Rimes. Tak, ta od Can't Fight the Moonlight. Jej raczej z muzyką rockową nie kojarzymy. Tu mamy z kolei bardzo spokojne, klimatyczne zwrotki z przyjemnym wykorzystaniem fortepianu oraz kontrastujący z nimi krótki, dynamiczny refren.

To oczywiście nie jest płyta, która zrewolucjonizuje muzykę rockową, olśni słuchacza nietypowymi rozwiązaniami, powali geniuszem kompozycyjnym... Ale zapewni niezła dawkę naprawdę fajnego rockowego grania, a udział znanych gości z pewnością dodaje projektowi wartości, a w kilku przypadkach stanowi nawet pewne zaskoczenie. Taylor Hawkins to muzyk, ale to także fan muzyki, a na takich zawsze można liczyć. To zresztą też sprawia, że tak dobrze dogaduje się z Grohlem. Obaj są absolutnymi maniakami muzyki i pewnie do dziś nie mogą uwierzyć, że grają sobie przy takich okazjach z bohaterami swojego dzieciństwa. Właśnie dlatego to, co robią, brzmi szczerze, nawet jeśli nie przynosi muzycznego przełomu. Z pewnością jest to album, który każdy fan współczesnego hard rocka powinien poznać.

Używamy plików cookies w celu ułatwienia korzystania z naszej strony.

Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza zgodę na ich wykorzystywanie.