Tu Miejsce Na Labirynt
9.08.2016 23:00
audycja 79
Siedemdziesiąty dziewiąty muzyczny „Labirynt" będzie miał już taki przebieg, jak Bóg przykazał -- oprócz muzyki pojawi się więc także (w zależności od warunków atmosferycznych i przeżyć osobistych, czasami bardziej, czasami mniej aksamitny) głos prowadzącego.
Muzycznie tradycyjnie czeka Was spory rozrzut; jedynym zaskoczeniem może być chyba tylko fakt, że tym razem ani jeden wykonawca nie pochodzi ze Skandynawii. To jednak nie powinno być wielkie nieszczęście, albowiem to przeoczenie na pewno szybko zostanie nadrobione w kolejnych „Labiryntach".
Najbliższą wtorkową godzinę audycji umilą Wam:
• Klasycy zachodnioniemieckiego krautrocka -- w jego mocno psychodelicznym wydaniu -- w cudem odnalezionych i nie tak dawno upublicznionych nagraniach (a w zasadzie w jednym nagraniu) sprzed czterdziestu siedmiu lat.
• Francuscy doommetalowcy, którzy za punkt honoru poczytują sobie umieszczanie na kolejnych albumach zawsze trzech utworów trwających dokładnie -- co do sekundy! -- każdy po piętnaście minut.
• Amerykańskie trio, które choć kwalifikowane jest jako zespół progresywny, chętnie sięga po elementy fusion i funku.
• Amerykański duet, który z kolei lubuje się w nastrojowej muzyce o proweniencji metalowej, chociaż umiejętnie poszerza jej granice o wpływy shoegaze'u i post-rocka.
• Włoski big band jazzowy, którego muzycy zafascynowani są rockową klasyką -- zarówno tą zamierzchłą (z przełomu lat 60. i 70.), jak i nieco nowszą (z początków lat 90. XX wieku).
Muzycznie tradycyjnie czeka Was spory rozrzut; jedynym zaskoczeniem może być chyba tylko fakt, że tym razem ani jeden wykonawca nie pochodzi ze Skandynawii. To jednak nie powinno być wielkie nieszczęście, albowiem to przeoczenie na pewno szybko zostanie nadrobione w kolejnych „Labiryntach".
Najbliższą wtorkową godzinę audycji umilą Wam:
• Klasycy zachodnioniemieckiego krautrocka -- w jego mocno psychodelicznym wydaniu -- w cudem odnalezionych i nie tak dawno upublicznionych nagraniach (a w zasadzie w jednym nagraniu) sprzed czterdziestu siedmiu lat.
• Francuscy doommetalowcy, którzy za punkt honoru poczytują sobie umieszczanie na kolejnych albumach zawsze trzech utworów trwających dokładnie -- co do sekundy! -- każdy po piętnaście minut.
• Amerykańskie trio, które choć kwalifikowane jest jako zespół progresywny, chętnie sięga po elementy fusion i funku.
• Amerykański duet, który z kolei lubuje się w nastrojowej muzyce o proweniencji metalowej, chociaż umiejętnie poszerza jej granice o wpływy shoegaze'u i post-rocka.
• Włoski big band jazzowy, którego muzycy zafascynowani są rockową klasyką -- zarówno tą zamierzchłą (z przełomu lat 60. i 70.), jak i nieco nowszą (z początków lat 90. XX wieku).